piątek, 3 stycznia 2014

1.Z takim ciałem wiele możesz zdziałać



     Zamknęłam oczy wsłuchując się w głos Oliver'a. Przez okno podziwiałam pejzaż Londynu pochłoniętego we mgle. Kolejny raz spojrzałam na kobietę siedzącą z mojej prawej strony.
-Mamo daleko jeszcze?- zapytałam lekko znudzona.
-Nie. Masz być miła dla Brad'a i słuchaj go.-odpowiedziała szorstko.- Będziemy w więzieniu więc uważaj.
Przytaknęłam lekko i wróciłam do swoich myśli. W przeciwieństwie do mojej matki nie widziałam sensu w odwiedzaniu Brad'a w jego pracy.Wybrali sobie akurat dzień, w którym miał przesłuchiwać kogoś w więzieniu, a nie tak jak zawsze siedzieć na posterunku policji i czekać na telefon. Po chwili nasz czarny samochód zatrzymał się pod wielką bramą. Wysiadłam i rozprostowałam swoje kończyny ziewając. Było już dość późno i moje zmęczenie dawało się we znaki. Odwróciłam się w stronę swojej rodzicielki i zobaczyłam jak składa pocałunek na ustach Brad'a. Muszę przyznać, że mi się cofnęło. Mężczyzna uśmiechnął się w moją stronę na co przewróciłam niechętnie oczami. Przywitałam się ze sztucznym uśmiechem przyklejonym do twarzy i ruszyłam za nimi w stronę więzienia. Przekraczając próg wielkiej bramy poczułam się niepewnie. Wielu strażników skierowało wzrok w naszą stronę. Wszyscy byli wysocy i umięśnieni. Przy paskach od spodni mieli dwa pistolety. Mijając ich starałam się skupić na czymś zupełnie innym niż ich ciekawskie spojrzenia. Weszliśmy do środka i poczułam ostry zapach kadzidełek. Od nadmiaru nieświeżego powietrza już po chwilo zakręciło mi się w głowie. Usiadłam na krześle w czymś co przypominało mi poczekalnię i spojrzałam na swój telefon. Carly wciąż nie odpisała. Zamknęłam oczy starając się pozbyć okropnego bólu głowy.
-Scarlet-usłyszałam niepewny głos Brad'a. Odwróciłam swoje ciemne oczy w jego stronę i spojrzałam pytająco-Wchodzisz z nami czy wolisz zostać?
To miłe, że dał mi wybór i oczywiście moja decyzja była jasna.
-Zostanę. Trochę mi się w głowie kręci- uśmiechnęłam się najszczerzej jak umiałam. Mężczyzna przytaknął i wraz z moją matką weszli do pokoju obok. Prędko wybrałam numer do przyjaciółki modląc się żeby odebrała. Pierwszy sygnał...drugi...trzeci...poczta głosowa.
-Kurwa- szepnęłam po nosem. Po chwili usłyszałam czyjś cichy śmiech. Postanowiłam nie reagować przekonana, że to jeden za strażników. Oparłam łokcie o kolana i trzymając telefon w prawej dłoni zaczęłam wystukiwać na ekranie nieokreślony rytm.
-Mogłabyś przestać?-usłyszałam obok siebie czyjeś jęknięcie. Odwróciłam się w stronę mojego towarzysza i napotkałam zielone oczy chłopaka. Schowałam telefon do kieszeni na co na jego twarzy zagościł uśmiech.
-Dziękuję- szepnął i zamknął oczy. Zapanowała cisza, która bardzo mnie onieśmielała. Patrząc na bruneta stwierdziłam,że jemu to się  podobało. Przyglądając się mu dokładniej zaczęłam zadawać sobie tysiące pytań dotyczących jego pobytu tutaj.
-Co tu robisz?- moja ciekawość jednak wygrała. Chłopak jakby wyciągnięty z innego świata spojrzał na mnie tępo. Uniosłam na niego brwi oczekując odpowiedzi.
-Nie chcesz wiedzieć- odpowiedział krótko i ponownie zamknął oczy zakładając ręce na wysokości jego klatki piersiowej.
-Skoro zadałam to pytanie znaczy, że chcę-odparłam przyglądając mu się uważniej.
-W porządku- westchnął i usiadł tak jak ja patrząc mi w oczy.-Winston ściągnął mnie tu z nadzieją, że coś mi udowodni i nareszcie mnie tu zamknie.-powiedział bez najmniejszych emocji.
-Udało mu się?
W pomieszczeniu zabrzmiał śmiech chłopaka.-Skoro tutaj z tobą siedzę to raczej nie księżniczko.
-J..jak mnie nazwałeś?-zaczęłam się jąkać.
-Nie słyszałaś?- uniósł na mnie jedną brew.-Nazwałem cię księżniczką.
-Dlaczego?
Brunet wzruszył ramionami śmiejąc się. Przewróciłam na niego oczami uśmiechając się lekko.
-Gdzie chodzisz do szkoły?- kolejny raz moja ciekawość była silniejsza od racjonalnego myślenia.
-Nie uważasz, że nie powinienem dzielić się takimi informacjami z nieznajomą?-kolejny raz podniósł na mnie brew. Ułożyłam usta na kształt 'o' i usiadłam cicho.
-Whitefield School- odpowiedział po chwili. Jego nagły, niski głos wywołał na mojej skórze gęsią skórkę.-A ty?
-Też-uśmiechnęłam się nieśmiało- Jutro jest mój pierwszy dzień.
-Pierwsze dni są najgorsze-zaczął przybliżając się do mojego ucha. Mogłam się odsunąć ale jednak coś mnie trzymało przy nim.-uważaj na siebie, bo większość facetów u nas w szkole od razu może przejść do rzeczy.
Zmarszczyłam brwi zastanawiając się nad znaczeniem jego słów.
-Co masz na myśli?
Brunet znowu się zaśmiał. Zmierzył mnie dokładnie wzrokiem.
-Z takim ciałem wiele możesz zdziałać
Otworzyłam szerzej oczy na jego bezmyślne słowa. Prychnęłam po chwili odwracając głowę w inną stronę.
-To był komplement księżniczko- szturchnął mnie lekko łokciem. Po chwili zobaczyłam przed sobą Brad'a wraz z moją matką.
-Scarlet idziemy-powiedział mój niedoszły ojczym patrząc ostro na zielonookiego chłopaka.
-Mogę już iść Winston?-zapytał brunet. Brad skinął głową. Chłopak podszedł do mnie i uśmiechnął się lekko.
-Do zobaczenia jutro w szkole Scarlet.-powiedział, odwrócił się na pięcie i zniknął za wielkimi drzwiami.



Od autorki: 
Podoba mi się ten rozdział i mam nadzieję, że Wam też przypadnie do gustu. Wiem, że nic się nie dzieje, ale to dopiero początek, a one są trudne.
Wyrażajcie swoje szczere zdanie na temat każdego rozdziału.
To daje motywację, a czasami naprowadza na odpowiednią drogę.

Za błędy przepraszam! xx 
Szablon by S1K